Slytherin, jeden z domów wielkiego Hogwartu... Wstąp, zażyj magii...
<spojrzała na nią rozbawiona> A po co ci okno jak jest ciemno? Ja rozumiem, że jak słoneczko świeci i te sprawy ale jak jest ciemno? No można jeszcze księzyc oglądać ale...<tu spojrzała w niebo przez okno> ale nie ma go z tej strony. Wiec chyba moge ci zasłonić okno. <skończyła swój wywód i usiadła z szerokim uśmiechem>
Offline
Eh... Nie wiesz że jestem romantyczką? Wiesz, smutno tak tu się samemu siedzi... wcześniej była Marta ale mnie olała... Nikt do mnie nie przychodzi... <Westchnęła cicho>
Offline
Ej! A ja to co?<powiedziała udając obrażoną> Foch normalnie.<uśmiechnęła sie i teatralnie odwociła głowe oraz skrzyzowała rece na piersiach>
Offline
Dobranoc.<szepnęła i sama usneła na krzesle na którym siedziała obok łóżka Agaty>
Ostatnio edytowany przez Catie (2007-11-07 20:55:29)
Offline
<weszla do SS zobaczyla spiaca Agate i Catie. ,,Śpiochy'' pomyslala i przewrocila oczami. Usiadla na krzeselku obok i po 20 minutach nudzenia sie sama zasnela>
Offline
<powoli sie budzila. Kiedy otwarla oczy szybko wstala z krzeselka> Gdzie ja jee.. aha <powiedziala i usmiechnela sie do Agaty> coty tu.... do łozka ale to juz! <powiedziala i zasmiala sie>
Offline
<obudziła sie. otworzyła powoli oczy i zapytała ziewając> Gdzie ja jestem?<rozejrzała sie po pomieszczeniu> Aha. W Skrzydle.<nagle spojrzała w bok i zobaczyła Marte i Agate> O Już możesz wyjść? Cześć Marta.
Offline
Mogę, ale moja siostra mi nie pozwala <Zaśmiała się> No idziemy <Podparła się na kulach i podeszła do drzwi. Pchnęła je i wyszła do Pw>
PO KILKU DNIACH...
<Pchnęła drzwi i weszła rozglądając się na wszystkie strony. Podeszła do pielęgniarki i wytłumaczyła coś. Ta dała jej zielony bagnisty płyn i zdjęła opatrunek. Dziewczyna podziękowała i wyszła z sali>
Ostatnio edytowany przez Agata Number (2007-11-15 14:07:37)
Offline
<wbiegla do SS. Obok niej w powietrzu lewitowal zamarzniety Chary. Skierowala rozczke na lozko, a nastepnie opuscila chlopaka na nie. Po chwili przybiegla pani Pomfey. Ogladnela co sie stalo i zaczela biegac tam i z powrotem z lekarstwami itp >
Offline
Powoli otwierał oczy... Nie mógł się przyzwyczaić do światła lecz po chwili problem się skończył, podniósł się - chciał wyjść, ale pani Pomfey podbiegła do niego i kazała odpoczywać, powiedziała, że jest jeszcze słaby i nie może się ruszać...
Ostatnio edytowany przez Chary (2007-12-28 20:14:33)
Offline