Slytherin, jeden z domów wielkiego Hogwartu... Wstąp, zażyj magii...
<Wyszła na boisko. Otworzyła usta z wrażenia i podziwiała wielkość i okazałość boiska. Chwilę później spojrzała na leżącą koło niej miotłę.> *O tym naszczęście pisało w książce...*
-Do mnie <miotła motoczyła się po ziemi> do mnie <powiedziała przekonująco i miotła uniosła się w nógę. Lorien usiadła okrakiem na miotle, pochyliła się i odepchnęła nogami od ziemi. Uniosła się kilka metrów nad ziemią, zakołysała się niebespiecznie i znowu wylądowała. Po chwili znowu siedziała na miotle, ale tym razem chciała trochę podlecieć. Pochyliła się a miotła zaczeła nabierć prędkości. Przestraszona dziewczyna niewiedziała co zrobić. Przez przypadek pochyliła się bardziej na prawą stronę miotły i chwilę później wisiała kilka metrów nad ziemią. Nie mogła wdrapać się na miotłę a prawa ręka ześlizgiwałą się z kija. Dłużej już nie mogła, Puściła miotłę i spadła na dół. Podniosła głowę i poczuła ostry ból ręki a miotła leży niedaleko niej. Wstała chwyciła miotłę dobrą ręką i pobiegła do zamku. >
Offline
<Zatrzymała się na brzegu murawy. I wyczekująco spojrzała na chłopaka> Nie mam pojęcia od czego zacząć...
Offline
Administrator
Chyba od pożyczenia miotły szkolnej. Powinny jakieś być w szatni ... Idziemy?
Offline
<Pokiwała zawstydzona głową, w tym roku szkolnym nie miała jeszcze miotły w rękach.> Ostatnio się taka zagubiona czułam jak miałam 10 lat i odwiedzając dziadków ze strony ojca nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego po każdą potrzebną rzecz muszą wstać zamiast machnąć różdżką...
Offline
Administrator
Nie ma powodu do bycia zagubionym. Przynajmniej w tym przypadku. *Złapał jej dłoń i lekko pociągnął w stronę szatni*
Offline
Wooooow <westchnęłą czarnowłosa gdy weszły na stadion, wrażenie zaparło jej dech, kręciła się w kółko i oglądała każdy szczegół>
Offline
Tak, to jest właśnie stadion quidditcha.<uśmiechnęła sie na widok Vei> No moja droga. Bedziesz miała dużo czasu na zapamiętanie każdego szczególu ale teraz nauczę cie latać.<powiedziawszy to pokazała cały zestaw swoich zębów. położyła na ziemi swoją miotłe> Stań obok niej, wyciągnij nad nią reke i powiedz: Do mnie.
Offline
<zrobiła według poleceń Catie, gdy wyciągnęła rękę powiedziała "do mnie", jednak nic się nie stało, drugi raz - nic... dopiero za trzecim razem miotła drgnęła i znalazła się w dłoni czarnowłosej>
Offline
Brawo.<powiedziała blondynka i zaczeła klaskać. po chwili przestała i powróciła do nauki> Teraz wsiądź na nią. Mam nadzieje, ze wiesz jak?<spytała a w odpowiedzi czarnowłosa pokiwała jej twierdząco głową> To dobrze. A więc jak na nią wsiądziesz odbij sie lekko od ziemi. Jak bedziesz w powietrzu postaraj sie utrzymać równowage. Aha i nie leć wysoko bo możesz spanikować i bedzie wypadek, a tego chcemy uniknąć.<przerwała i zaśmiała sie cicho> Gadam jak moja nauczycielka od latania. No ale wrócmy do lekcji. Jak bedziesz chciała wylądowac to przechyl rączke miotły w dół. Pamietaj, że cały czas trzeba sie trzymac rączki.<dodała i puściła jej oczko> Do dzieła.
Offline
Do dzieła... <powtórzyła czarnowłosa i wsiadła na miotłę... po chwili wahania delikatnie odepchnęła się od ziemi i zauważyła że leci... powoli, skierowała rączkę miotły w górę, żeby podwyższyć pułap... ona leciała, naprawdę leciała! Po chwili poczuła się już całkiem swobodnie, zaryzykowała - puściła rączkę miotły... najpierw niepewnie, jednak po chwili rozłożyła ramiona jakby chciała schwytać powietrze. Z wrażenia aż krzyknęła, przeleciała obok Catie, jej uśmiechnięta twarz dodała jej znowu pewności... pofrunęła więc jeszcze wyżej, i tam także pozwoliła miotle frunąć, ona rozkoszowała się widokami, powietrzem delikatnie przeciekającym jej przez palce... Chciała wylądować, jednak Catie dała jej znak, że ona usiądzie, jednak czarnowłosa ma ćwiczyć dalej... tak więc robiła, po około godzinie latania wylądowała, bez rozmów oddała miotłę przyjaciółce uścisnęła ją i ruszyły do zamku... po drodze czarnowłosa zdawało się, że wybuchnie z nadmiaru wrażeń, jednak zachowała to dla siebie... aż do wrót zamku, gdzie wybuchnęła gromkim okrzykiem radości, uśmiechnęła się do Catie i zaczęłą jej opowiadać wszystkie swoje odczucia i po stokroć dziękować...>
Offline
<z uśmiechem weszła na stadion. rozejrzała sie po trybunach i zobaczyła Marte. płakała. blondynce uśmiech zszedł z twarzy. stała i gapiła sie na Marte zastanawiając sie czy podejść oraz co mogło wywołać u niej łzy. zdecydowała sie zostawić ją w spokoju i po chwili latała już w powietrzu co jakiś czas krzycząc z radości>
<po paru godzinach latania wyladowała na ziemi i postanowiła pójść do zamku. uśmiechnęla sie na widok śpiącej marty. wyczarowała koc i poszła na trybuny>
Ostatnio edytowany przez Catie (2007-09-29 19:18:08)
Offline
BOISKO QUIDDITCHA - ODNOWIONE, DAJE JESZCZE WIĘCEJ MOŻLIWOŚCI DO TRENINGÓW. KTO CHCE SKORZYSTAĆ? NOWY ROK SZKOLNY WŁAŚNIE SIĘ ZACZĄŁ!
Offline
*Weszłam ubrana w czarną pelerynę z miotłą w ręku...Stanęłam na środku boiska....Rozglądałam się cały czas nerwowo...Po chwili uśmiechnęłam się....Usiadłam na miotle i zaczęłam latać wokół boiska...Stanęłam na niej w powietrzu, nadal latając wokół trybun...Uśmiechnięta nadal stojąc leciałam tuż nad ziemią....W jednej chwili zeskoczyłam z miotły i ją chwyciłam...Odetchnęłam...Szepnęłam coś pod nosem...Miotła zniknęła...Zdjęłam pelerynę...Zmieniłam się w feniksa i odleciałam...Peleryna leży na środku boiska i pachnie różami...*
Magia jest wokół nas, Ona zabiera nam czas,
Daje chęć zycia, Jest nie do przebicia...
By me....
Offline